Do rangi odwiecznego problemu chyba wszystkich matek małych dzieci należy utrzymanie jako takiego porządku w domu. Najgorzej, gdy mama zostaje sama z problem. Bo nie pracuje zawodowo. Bo jest matką. Argumentów są tysiące, choćby jeszcze jeden, nasz ulubiony: twoja matka miała porządek w domu, a wychował trójkę dzieci… Ale tak, to była matka. Inne pokolenie. Pokolenie, wychowane przez pokolenie kobiet, których jedynym obowiązkiem była opieka nad domem, a nie praca zawodowa, dom i dzieci. Nasze matki były umęczone i zaniedbane, zresztą tak nam dziś się kojarzy przysłowiowa „matka polka”. Dziś kobieta chce być atrakcyjne, chce mieć inne zainteresowania, niż proszek do prania i płyn do podłóg. Musi wybierać?
Być kobietą wyzwoloną, czy dobrą matką? A gdzie w tym wszystkim dzieci, dla których bałagan to kwintesencja dzieciństwa? Do rodzinnych anegdotek przecież nie przechodzą rzeczy zwyczajne, ale właśnie pomalowane pomadką mamy ściany, ozdobiony lakierem do paznokci mebel, mleko wylane na najdroższą w historii rodziny kanapę, wczoraj wniesioną do domu, kino domowe pomalowane markerem itp.
Jaki więc wybór ma kobieta. Sztorcować te dzieci na każdym kroku? Ustawiać do pionu? Być domowym żandarmem, wkurzonym i wkurzającym? A może jest inne wyjście?
- Zagonić do współpracy partnera? Niech się też wykaże. Niech posiada obowiązki domowe. Regularne, a nie tylko okazyjne wyniesienie śmieci?
- Zagonić do współpracy dzieci – nauka przez zabawę to dobra rzecz. Można wprowadzić zasadę, że po skończonej zasadzie razem sprzątamy zabawki, układamy je na miejsce.
- Nie odkładać drobnych prac na później. Co masz zrobić dziś, to to po prostu zrób. Widzisz zabrudzoną toaletę? Posprzątaj od razu. Nie czekaj, aż nadejdzie dzień porządków domowych.
- Wyznacz sobie jeden dzień w tygodniu na poważniejsze sprzątanie, ale do sprzątanie zagoń wszystkich domowników, ewentualnie wyznacz sobie pół godziny dziennie na sprzątanie poszczególnych pomieszczeń – wówczas okaże się, że w sobotę prawie wcale nie ma sprzątania domu i możesz wolny dzień spędzić z rodziną na zabawie i odpoczynku.
- Wprowadź zasadę, że wszystko w domu ma swoje miejsce, i po użyciu powinno wrócić na swoje miejsce. Bez dyskusji i odkładania na potem.
- Minimalizuj potrzeby. Kupuj to co jest ci potrzebne. Wyrzuć to co jest zbędne i czego nie używasz.
Pochowaj bibeloty i zbieracze kurzu. Zdecydowanie łatwiej utrzymać czystość powierzchni płaskiej niż powierzchni płaskiej zastawionej drobiazgami. - Wybierając meble, materiały wykończeniowe i dekoracyjne, wybieraj takie, które łatwo utrzymać w czystości.
- Chowaj wszystko, co leży na wierzchu. Im więcej rzeczy leży bezpańsko, tym większe wrażenie bałaganu w domu.
- Odpoczywaj razem z dziećmi, a pracuj wtedy, kiedy one się bawią. Swoje obowiązki traktuj jako pretekst do wspólnej zabawy z dziećmi.
Najważniejsze, to nie odkładać niczego na później. I pamięć o tym, że samo to się jeszcze nic nigdy nie zrobiło. Ale też nie jesteś maszyną. Masz prawo do odpoczynku. Obydwoje pracujecie zawodowo. To nic, że on zarabia więcej. Obydwoje macie dzieci? Obydwoje mieszkacie pod jednym dachem? To nie jest tak, że utrzymanie porządku i wychowanie dzieci to tylko obowiązek kobiety. Kobiety chciały partnerstwa. Owszem. Ale partnerstwo działa w obie strony, i żadna ze stron nie powinna dokładać sobie dodatkowych obowiązków. Dzieląc się nimi i przestrzegając wspólnie ustalonych zasad możecie spokojnie, i bez zbędnych nerwów utrzymać porządek w domu.